poniedziałek, 12 grudnia 2011

Z cyklu "Krawieckie Brewerie Fingala" - Kreacja balowa regencyjnego dżentelmena cz. 1




Witajcie, moi milusińscy.

Sol była tak uprzejma, iż odstąpiła mi skrawek niniejszego bloga, a ja, nie wzgardziwszy tym przywilejem postanowiłem co prędzej zacząć pisanie. No dobra, może nie tak od razu się za to wziąłem. Powód był prosty - marzyło mi się rozpoczęcie projektu na Waszych oczach i doprowadzenie go do końca na łamach niniejszego bloga. Problem w tym, że większość moich projektów jest albo skończona albo w trakcie.

Tymczasem życie przysporzyło mi tematu do projektu. Otóż moją wielką pasją jest odtwórstwo okresu Wojen Napoleońskich, a co za tym idzie, kostiumologia związana z epokami minionymi jest bliska mojemu sercu. Co roku dla takich pasjonatów jak ja warszawski Arsenał organizuje bale karnawałowe w klimatach napoleońskich właśnie w budynku Arsenału. Panowie z wielu pułków i oddziałów odkładają broń i tornistry, szczotkują mundury, nakładają białe rękawiczki i z damami serca u boku idą w tany. Ja również biorę w tym udział.

Moja pierwsza myśl, gdy postanowiłem udać się na ową uroczystość brzmiała mniej więcej tak: "Czyli ZNOWU zakładam mundur, ZNOWU latam na granatowo i w zasadzie jestem ubrany tak samo, jak podczas brnięcia przez błota Austerlitz. Nuuuuda!"

Przecież okres napoleoński to nie tylko barwne mundury - również w modzie cywilnej był to arcyciekawy okres rewolucji w modzie, eksperymentów, pomieszania stylów i niecodziennych rozwiązań. Skoro mam okazję zakosztować czegoś tak nietypowego, jak bal z okresu 1795-1815, to czemu nie wyglądać jak bywalec parkietów z epoki, zamiast jak ten leń szczotkować znoszony mundur?

Tak oto powstał mój projekt - przeobrazić się w formalnie ubranego regencyjnego dżentelmena. Czasu mam niecałe 2 miesiące. A oto do czego dążę:






 
Strój ten składa się z kilku elementów. Przede wszystkim frak - ten zazwyczaj w ciemnych barwach, choć niekoniecznie czarny, czerń bowiem w tak wczesnej karierze fraka nie była de rigeur w stroju wieczorowym. Butelkowa zieleń, burgund, granat czy czekoladowy brąz sprawdzały się równie dobrze. Frak mógł być jedwabny, acz regencja faworyzowała dobrze wykonane sukno wełniane, czemu i ja hołduję.

Kamizelka mogła być dowolnego koloru, aczkolwiek białe były wtedy najbardziej modne.

Spodnie zazwyczaj były jaśniejsze od góry stroju. Ponadto - o ile długie spodnie były akceptowane w formalnym stroju dziennym oraz w stroju roboczym, o tyle w tak wczesnej fazie wieku XIX dżentelmen na balu nie mógł się pojawić inaczej jak w bryczesach do kolan z pończochami, ponadto w trzewikach z klamerkami. Będzie trzeba się dostosować.

Nakrycie głowy również podlega pewnym wymogom. O ile nam cylinder kojarzy się z nadętą wręcz elegancją, o tyle w tamtych czasach był zaledwie dziennym kapeluszem, nowością nie do pomyślenia na salonach, stąd na przyjęciach nadal królowały dwugraniaste pierogi a la Napoleon.

Całości dopełnia koszula z żabotem i biały halsztuk.

Wiemy już, co powinno znaleźć się na grzbiecie udającego się na bal pana z czasów empire. Teraz wystarczy to zrobić. W następnych odsłonach demonstrował będę powstawanie kolejnych elementów mojej balowej garderoby.

God Save The King!




1 komentarz: