wtorek, 20 grudnia 2011

Przedwojenny teatr żydowski w Polsce

A było to dawno, dawno temu...
Naprawdę dawno, bo początki teatru żydowskiego sięgają pierwszych wieków naszej ery, a konkretnie purimszpili czyli przedstawień z okazji święta Purim, w czasie których prezentuje się wątki z biblijnej Księgi Estery.



 
Zawodowy teatr żydowski, z okazji licznych obiekcji religijnych, powstał późno. Pierwsze oficjalne przedstawienie odbyło się dopiero w 1876 roku w Rumunii, jednak już w latach 30 XIX wieku pojawiały się pierwsze wzmianki o spektaklach w Warszawie i Krakowie.
Również Abraham Goldfaden, "ojciec teatru jidysz", często odwiedzał Polskę i tutaj też publikował swoje utwory. Powodzenie jego zespołu (spektakle m.in. w Łodzi i Warszawie od 1885 do 1887 roku) zachęciło polskich twórców do tłumaczenia jego utworów na nasz język oraz ogólnego zainteresowania tematyką żydowską, czego przejawem może być "Małka Szwarcenkopf" Gabrieli Zapolskiej, z 1897 roku. Działało to też w drugą stronę, bo w jego pracach pojawiały się wątki polskie.


Jego popularność sprawiła, że dość szybko dorobił się konkurencji w postaci Józefa Lajtnera i Nuchama-Meira Szajkowicza, zwanego Szomerem, wystawiających sztuki w tym samym czasie co on. Zwano je jednak szund, czyli tandetą, z powodu niskiego poziomu artystycznego. W dodatku wystawiano je w zmienionej, mocno zniemczonej formie jidysz. Tego jednak wymagała sytuacja, ponieważ w 1883 roku władze carskie zakazy wystawiania przedstawień w jidysz. Zakaz ten nie dotyczył jednak terenu zaboru austriackiego, dlatego też próbowano go obejść poprzez zmianę formy języka. Udawało się to między innymi Jankewowi Spiwakowskiemu oraz Abrahamowi-Izaakowi Kamińskiemu. Ten drugi, aktor, reżyser, scenarzysta i tłumacz, prywatnie był mężem Estery Racheli Kamińskiej (z domu Halpern), wybitnej aktorki i założycielki Teatru Żydowskiego w Warszawie, zwanej "matką teatru żydowskiego" oraz ojcem Idy Kamińskiej, aktorki i reżyserki. Dziś obie panie są patronkami warszawskiego Teatru Żydowskiego.



Niedługo potem zaczęły pojawiać się grupy porzucające szund i lekkie formy farsowe dla repertuaru literackiego. Warto wspomnieć tu o warszawskiej Trupie Literackiej działającej od 1907 roku i wystawiającej dramaty Jakuba Gordina, Salomona Libina oraz tłumaczony na jidysz "Dla szczęścia" Stanisława Przybyszewskiego.
Żydowskie zespoły teatralne należy doceniać tym bardziej,  że na swej drodze napotykały przeważnie trudności. Nie miały praktycznie wsparcia finansowego (a co za tym idzie, również lokalowe), z wyjątkiem prywatnych mecenasów, którzy jednak często woleli sponsorować teatr polski. Pozyskanie wsparcia klasy wyższej również nie należało do łatwych. Jej przedstawiciele pojawiali się głównie w teatrach polskich więc jedyna publiczność jaka pozostawała teatrom żydowskim, to klasa robotnicza. Mimo to zespoły starały się zachować jak najwyższy poziom artystyczny, nawet jeśli istniały tylko przez krótki okres czasu. Na uwagę zasługuje tu m.in. Warszawski Żydowski Teatr Artystyczny (założony przez Zygmunta Turkowa i Idę Kamińską w 1924 roku), Warszawski Nowy Teatr Żydowski (Jonasa Turkowa, 1929 rok), Teatr Młodych (1933 rok), Teatr Ludowy i Teatr Dla Młodzieży (1937 rok). W Krakowie, przy wsparciu Towarzystwa Teatralnego, działał Krakowski Teatr Żydowski. Oprócz tego istniało kilka wędrownych trup, prowadzonych przez Idę Kamińską, Lidię Potocką, Pawła Baratowa.

Oprócz "tradycyjnego" teatru, wystawiano też tłumaczone na jidysz (przez poetów żydowskich) dzieła Czajkowskiego, Verdiego, Bizeta, Pucciniego i Moniuszka, operetki. Istniały teatry lalkowe jak warszawski Chad Godje (czyli Koziołek) czy Majdin w Wilnie. Popularny był kjenkust czyli teatr miniatur, łączący skecze, wiersze, piosenki, satyry i parodie, często polityczne - np. Azazel (Warszawa 1925 rok) czy Ararat (Łódź 1927 rok).
Co więcej, istniała również rewia żydowska, z numerami wokalnymi i tanecznymi, wykonywanymi przez dziewczynki w skąpych ciuszkach (Chalistre i Sambation działające w latach 1926-29). Artyści tego gatunku inspirowali się polskimi zespołami rewiowymi, co często objawiało się nazwiązywaniem do nazw tych grup: np. polska Banda stała się wzorem dla Bandy Żydowskiej, która z kolei za granicą znana była jak Banda Polska.

Działalność teatralna nie ustała nawet w czasie wojny, w gettach i obozach koncentracyjnych. W getcie warszawskim w 1941 roku działało 5 scen zawodowych jak Eldorado, Nowy Azazel, Femina, Nowy Teatr Kameralny, a teatr żydowski w gettcie wilańskim zlikwidowano dopiero w sierpniu 1943 roku. Spektakle wolno było grać tylko po polsku lub w jidysz, ponieważ zabroniono wykonywania dzieł autorów aryjskich. Czasami udawało się obejść ten zakaz np. grając przekład jidysz "Skąpca" Molliera, podając na afiszu nazwisko tłumacza zamiast autora.

wtorek, 13 grudnia 2011

"Krawieckie Brewerie Fingala" - Regencyjny dżentelmen cz. 2

Ok, wiemy mniej więcej do czego dążyć, teraz czas na szczegóły.

Dzisiejszy art poświęcę głównemu elementowi stroju i poszczególnym stylom w jakich występował frak.

Frak jest wynalazkiem angielskim, a jego krój powstał, by ułatwić arystokracji angielskiej jazdę konną, której oddawali się znacznie częściej niż kontynentalne towarzystwo krwi błękitnej. Co więcej, oryginalnie był on wełniany. Sukno dużo lepiej sprawdzało się w drodze, chroniło dużo lepiej niż drogie i niepraktyczne jedwabie. Poza tym sukno w tamtych czasach pod nożycami i żelazkiem wprawnego krawca mogło przemienić się w idealnie dopasowany strój - w technice kształtowania sukna do fasonów ubrań Anglicy nie mieli sobie równych!

W tak wczesnej fazie jego istnienia był to jednak strój dość niejednolity. Po pierwsze, choć bywał wełniany, niektórzy nadal starali się nowy krój stosować w szyciu ubiorów jedwabnych. Po drugie - istniała masa rodzajów kołnierzy - stojące, leżące, z wcięciami w "M" - słowem, co frak, to obyczaj. Również korpus miał wiele wariantów. Zapięcie mogło być jedno lub dwurzędowe. Przód był odcięty po prostej linii lub po łuku. Również proporcje między tułowiem a ogonem bywały zmienne. Tzw. Macaroni, czyli dość barwna i zniewieściała subkultura owych czasów wolała krótkie ogony i dość pełen tułów, podczas gdy przepadający za jeździectwem i sportem "Bucks" woleli długie ogony przy stosunkowo krótkim korpusie, odsłaniającym kamizelkę.

Poniżej prezentuję kilka ciekawych wykrojów, jakie można zastosować:
Oto najwcześniejszy model, używany przez Anglików. Zauważmy, że odcięcie w połach nie różni się tak bardzo od fasonu surdutów z epoki, a właściwie, gdyby odgiąć klapy na pełnej długości, otrzymalibyśmy coś a la późny XVIIIwieczny surdut z czymś a la wojskowe rabaty. Kołnierz jest stójkowy, w połowie zagięty ku dołowi.
Powyższy model jest już wyraźniej odcięty. Bardziej przypomina frak, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Jednakże warto zwrócić uwagę na proporcje ogonów do przodu ubioru. Z przodu jest on tak krótki, że odsłania niemal 1/3 kamizeli. Ogon natomiast sięga co najmniej kolan. Nie ma wątpliwości, że jest to strój, w jakim ówczesny Buck czułby się najlepiej.
Tutaj natomiast mamy przeciwną sytuację - niezbyt długi ogon, za to korpus pełnej długości. Warto też zwrócić uwagę na duże klapy - takie bywały z kolei popularne wśród Les Incroyables, czyli paryskiej subkultury dandysów-ekscentryków z czasów dyrektoriatu. Ciekawą cechą są też poły odcięte po łuku, zamiast po prostej.

W książce N. Waugh "The Cut of Men's Clothes 1600-1900" znaleźć można wykrój podobny do fraka nr. 2, z tą jednak różnicą, że poły przednie są przyczepiane do tylnych za pomocą guzików, a nie są w ogóle przyszywane.

Po dłuższym namyśle postanowiłem modelować swój frak na podstawie wariantu drugiego właśnie. Jakoś nigdy nie przepadałem za stylem macaroni, a pierwszy model wydaje mi się zbyt staromodny.

Po nieco krótszym namyśle postanowiłem też wykonać go w całości z wełny, co do koloru zaś, waham się między burgundem a butelkową zielenią.

Teraz czas na wprowadzenie zamiaru w czyn - udajmy się zatem do sklepu z materiałami...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Carnevale

Notka na blogu koleżanki z roku, przypomniała mi jak bardzo lubię wszelakie maski, z weneckimi na czele więc czas nieco zgłębić temat.
Wszyscy znamy weneckie maski, wszyscy słyszeliśmy o karnawale w Wenecji, równie popularnym i barwnym jak ten w Rio, ale mało kto wie o nim cokolwiek więcej, a już nikt nie zdaje sobie sprawy, że owych słynnych masek są różne rodzaje.

http://tiny.pl/hjx9d
Sam karnawał to okres mniej więcej od święta Trzech Króli, aż do wtorku przed Środą Popielcową. W samej Wenecji zaczyna się on już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, bo po co tracić czas, i trwa aż do Tłustego Czwartku. Nazwa pochodzi natomiast od włoskiego carnevale, zaczerpnietego z kolei z łaciny - carne czyli mięso i vale - żegnaj, co w połączeniu dawało coś w stylu "pożegnania mięsa" czyli wszelkiego rodzaju zabaw z okazji zbliżającego się Wielkiego Postu. Inna wersja głosi, że źródłem tego słowa jest łaciński carrus navalis czyli wóz w kształcie okrętu, który towarzyszył procesjom ku czci Izydy, a potem Bachusa i Dionizosa, a więc szalonym zabawom i maskaradom.
(przy okazji chciałabym zwrócić waszą uwagę na motyw Statku Głupców w średniowieczu oraz kantacie Carmina Burana, ale o tym innym razem)


http://tiny.pl/hjxr3



http://tiny.pl/hjx9q

http://tiny.pl/hjx9x

Historia karnawału według niektórych sięga aż nie tylko starożytnego Egiptu, ale nawet Babilonii i Mezopotamii. W wersji obecnie nam znanej pochodzi jednak bezpośrednio ze starogreckich Bachanalii, kiedy to wesołe orszaki oddawały cześć bogowi wina i co najczęściej za tym idzie, rozpusty wszelakiej. Inna wersja, głównie zwolenników mitologii germańskiej, mówi że było to rodzimy rytuał, w czasie którego złe duchy należało odpędzić hałasem, tańcem i przebraniem, najlepiej jak najbardziej przypominającym owe duchy. Co prawda nie ma nigdzie żadnych wzmianek o tego typu akcjach, jednak znając odwieczne zamiłowanie ludzi do dzikiej zabawy, można przyjąć, że obecny karnawał jest wypadkową rodzimych zabaw przy ognisku przejmowanych potem przez Kościół katolicki oraz starożytnych Dionizji. Te ostatnie w starożytnym Rzymie przerodziły się w Saturnalia, obchodzone pod koniec grudnia. Święto, podobnie jak jego grecki odpowiednik, polegało na odwracaniu wszelkich możliwych ról - kobiety stawały się mężycznami, panowie - niewolnikami itd. Ponieważ przebrania pozwalały zachować anonimowość, wszelkie maskarady pozostawały bezkarne.

http://tiny.pl/hjx95
Pierwsze wzmianki o karnawale w Wenecji pochodzą z 1268 roku. Musiało być grubo, bo w kolejnych latach zaczęły pojawiać się liczne dekrety zakazujące noszenia w tym czasie broni, masek w nocy, w miejscach kultu (no przecież, oczywiście, że mężczyźni wykorzystywali ten czas by w przebraniach kobiet wślizgiwać się do żeńskich zakonów), kasynach lub jeśli uprawiało się najstarszy zawód świata. Na początku o dziwo maski wcale nie były popularne, dopiero po jakimś czasie zaczęto je nosić i to nie tylko w trakcie karnawału, ale nawet przez pół roku.

http://tiny.pl/hjx9d

Najbardziej charakterystyczne maski i przebrania weneckie inspirowane były komedią dell'arte i podobnie jak w niej, istnieje kilka podstawowych typów masek, na bazie których powstają tysiące innych wzorów.

Najbardziej rozpowszechniona jest maska zwana bauta. Pojawiła się około 1600 roku. Obejmuje całą twarz i ma charakterystyczną, kwadratową linię szczęki, o zakończeniu przypominajacym nieco dziób, uniesionym do góry, co umożliwiało użytkownikowi jedzenie i picie przy jednoczesnym zachowaniu anonimowości. Najczęstszym towarzyszem bauty jest czarny lub czerwony płaszcz i kapelusz tricorn. Przebranie to nosili zarówno mężczyźni jak i kobiety.
Nie sposób dociec etymologii nazwy. Być może pochodzi z niemieckiego behüten czyli "strzec, bronić" lub włoskiego bau lub babau oznaczającego miejscową wersję "potwora z szafy", którym straszono dzieci.

http://tiny.pl/hjx9p

http://tiny.pl/hjx94

http://tiny.pl/hjx9n

http://tiny.pl/hjx9k

http://tiny.pl/hjx92

http://tiny.pl/hjx98

http://tiny.pl/hjx9s

http://tiny.pl/hjx9v

http://tiny.pl/hjx9b

Typowo kobiecą maską była colombina. W zasadzie jest to półmaska, mocowana za pomocą tasiemki lub trzymana przy twarzy na pałeczce. Ozdabia się ją dużą ilością złota, kryształów, piór itp. chociaż występuje też wersja całkowicie czarna.
Jak w wielu innych przypadkach, nazwa maski jest równocześnie nazwą postaci komedii dell'arte. Podobno wykonano ją dla pierwszej aktorki grającej tą postać, która nie chciała maski pełnej, by ta nie zasłaniała jej pięknej twarzy.


http://tiny.pl/hjx9z

http://tiny.pl/hjx93

http://tiny.pl/hjxwh

http://tiny.pl/hjxwq

http://tiny.pl/hjxwx

http://tiny.pl/hjxwm

http://tiny.pl/hjxwg

http://tiny.pl/hjxwt

http://tiny.pl/hjxw7

http://tiny.pl/hjxwr


Pojawiały się również maski kobiece, noszone jednak przez mężczyzn. Jedną z nich była gnaga. Była to maska piastunki, przypominająca nieco koci pyszczek. Noszono do niej kobiecą suknię oraz koszyk, czasami zawierający w sobie kota (jak zwykle mają w zwyczaju koszyki, w pobliżu których znajduje się jakiś sierściuch). Nazwa również odnosi się do kota - gnao to miauczenie kota.
Gnaga często poruszała się po mieście w asyście innych mężczyzn, przebranych za dzieci.

http://tiny.pl/hjxw9

http://tiny.pl/hjxwc

http://tiny.pl/hjxwd

http://tiny.pl/hjxwf

 
Maską noszoną tylko przez kobiety jest też moretta (ciemna), maska niema i prawdopodobnie dlatego od 1760 roku coraz rzadziej spotykana. "Niemość" wynikała ze sposobu montowania maski - zamiast tasiemek lub pałeczek miała od środka zamontowany guziczek, który trzymało się w ustach. Miała formę owalną i wykonywano ją z aksamitu. Nieodłącznym elementem tego przebrania był czarny welon.

http://tiny.pl/hjxw1

http://tiny.pl/hjxwp

http://tiny.pl/hjxw4

http://tiny.pl/hjxwn


Medico della peste czyli Doktor Plaga to chyba najbardziej charakterystyczna i rozpoznawalna maska w ogóle. Jej kształt, długi biały dziób i okrądłe otwory na oczy, zaprojektował w XVI wieku lekarz, Charles de Lorme, jako jeden ze środków mających chronić przed zarażeniem, w czasie epidemii dżumy. Do dziś najczęstszym kostiumem towarzyszącym tej masce jest długi czarny płaszcz, kapelusz, rękawiczki i kij.

http://tiny.pl/hjxw2

http://tiny.pl/hjxw8

http://tiny.pl/hjxws

http://tiny.pl/hjxwv


Zbliżoną do maski bauta jest volto lub larva, której nazwa pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego twarz lub ducha. Używana była głównie przez mężczyzn, w jednej z posiadała wygodne wygięcia, umożliwiające właścicielowi jedzenie i picie. Druga, najprostsza w wykonaniu i współcześnie najpopularniejsza, ma
 po prostu kształt twarzy, ozdobionej w najróżniejszy sposób.

http://tiny.pl/hjxwz

http://tiny.pl/hjxw3

http://tiny.pl/hjxch

http://tiny.pl/hjxcq

http://tiny.pl/hjxcx

http://tiny.pl/hjxcm

http://tiny.pl/hjxcg

http://tiny.pl/hjxct

http://tiny.pl/hjxc7

http://tiny.pl/hjxcr

http://tiny.pl/hjxc9

http://tiny.pl/hjxcw

Tradycja tworzenia masek jest w Wenecji żywa tak jak nigdzie na świecie, dlatego też ich wytwarzanie powierzało się specjalistom, tzw. maschereri. Maskę tworzy się według glinianej, wypukłej formy, z kilku cienkich warstw gipsu oraz masy papierowej. 
Niestety nie ogarniam tego dokładnie od strony technicznej jak to dokładnie zrobić, niestety wam nie powiem, ale zachęcam do własnego kombinowania ;)